środa, 29 lipca 2009

odpowiedzcie mi na tego posta, bo wyłączam tego bloga

Słuchajcie. Napisałem przed chwilą poprzedni post, włączyłem, a właściwie próbowałem włączyć taką nową funkcję, że poście można kliknąć taką szybką ocenę - jakoś tego nie widzę, ale zacząłem sobie czytać te reklamy, które google dodaje do mojego bloga. Nie powiem, obiecali mi za to kaskę i nawet coś tam jest na koncie, ale nie mogę tego wypłacić, bo jakiś pin mam dostać a nie dostałem. Jak się uzbiera jakaś sensowna kwota to się zainteresuję, chyba, że wcześniej to jakoś wyłączę, bo to, co oni tam piszą. Boże. Dziewczyny. Do was piszę. No już nie mówię o tej kasie, ale to chyba trzeba mieć nie równo pod sufitem, żeby obejrzeć w necie zdjęcie grubaski, obok jakaś chuda i nawet podobna, a 3 metry ekranu niże info, że jak kupisz do północy to masz taniej. Nawet nie sprawdzam, ale pewnie jutro też do północy taniej, taki skrypt dziewuchy, czyli program, co was robi w konia. Ale to jest nic. Bo to jest tylko kaska. Macie, nie chcecie dać na biednych, to dajcie na cwaniaków. Pomyślcie jednak o jednym. Jak można zażyć (włożyć sobie do ust i połknąć), coś, co ktoś wam przysłał w paczce. Nie znajomy. Nie lekarz. Nie farmaceuta. Nie uzdrowiciel znany jakiś nawet. Nie wiadomo kto. Firma krzak. Firma, która wam wciska kit z promocją do końca dnia, która na 3 metrach ekranu stosuje na was wszystkie podstawowe chwyty pseudo marketingu. No ludzie. Ja rozumiem kupić od takich komplet noży laserowych, poduszkę, która nie łapie czegokolwiek, sanki z opcją helikoptera ;). Ja jestem w stanie zaakcetować fakt, że za głupotę trzeba płacić i nie żal mi Waszej kasy. W desperacji człowiek zrobi dużo, a wiem jak niektórzy do tego podchodzą, bo mam żonę po dwóch ciążach (nota bene jednak nadal jedzie na ispagulu i jest dobrze). Ale zarzywać to. Bez kontroli jakiejkolwiek co to jest.

reklama

Ja nawet suplementom diety nie wierzę i wolę ich nie brać, bo czort jeden wie co to jest. No ale już ok, jest w aptece, to chyba ktoś to badał. Ale w necie kupować jakieś środki i je brać, to...


### Dygresja dopisana potem ###

I tak jeszcze z innej beczki, żeby tym wszystkim co się może dzięki temu blogowi nie wpędzą w jakieś problemy zdrowotne, bo chcą mieć mniej ciałka. Do lasek teraz piszę. Jako facet i mąż. My na prawdę nie prowadzimy 24 godziny na dobę monitoringu, czy nie jesteście za grube. To nie o to chodzi w związku. Moja żona podoba mi się jak dochodzi do 56 kg ale jak była w 9 miesiącu też mi się podobała. I po porodzie też, jak ważyła (no nie wiem ile, bo ja w to nie wnikam).
To, że piszę tego bloga o odchudzaniu to nie znaczy, że mam schizę na punkcie swojej tuszy. Równie dobrze mogę prowadzić bloga o życiu razem z psem, bo mam wspaniałego psa, który przedwczoraj skończył 7 lat. Z kociażami też pogada, bo nasz kot jest przeboski. Moi synkowie, spoko, blog dla młodych tatusiów. Sprawy zawodowe. Tu się dopiero worek z potencjalnymi blogami, które mogę prowadzić. Nie robię jednak tego, bo ten cały cyrk ktoś musi utrzymać, spłacać kredyt za chatę, kupować pieluszki, słoiczki itd. Ispagul i 7 kilo mnie to prosta sprawa. Spadło na mnie jak dar od Niego, choć nie końca wiem, czy w Niego wierzę. Praktycznie bez kosztów a nawet z zyskami finanowymi no bo mniej wydaję na GŁUPIE JEDZENIE. I stwierdziłem, że fajnie, że jakiś tam proces w moim życiu, nie kluczowy, ale nie powiem, że nie całkowicie nieistotny, nagle się rozwiązał. Nie tylko te 7 kilo, nie tylko to, że wreszcie wchodzę w takie jedne spodnie co w nie nie wchodziłem i noszę je z lubością już 3 tydzień (mogę to pisać bo sie nie podpisuję nazwiskiem ;) ). Czuję się lepije. Wyglądam lepiej. Czuję, że odzyskałem kontrolę nad kolejną sfera mojego bytu, którą przyznaję zaniedbywałem, bo w mojej sytuacji nie była naistotniejsza i najpilniejsza, ale skoro mogę to załatwić wypijając 2-3 razy dziennie ispagul to nie tylko super. To na tyle łatwo, prosto i mega bosko, że aż żal nie powiedzieć o tym wszystkim tym, którzy mają taki sam problem. Problem, który mam nadzieję, jest jednym z wielu, bo jeśli jedyny to znaczy, że mają puste życie.


### koniec dygresji ###

reklama


Zdałem sobie sprawę, że to co napisałem, to co piszę nawet teraz, to wygląda na pierwszy rzut oka jak takie właśnie 3 metry ekranu, tylko zdjęć grubasów nie ma (jak dam zdjęcia swoje, to już nie będę mógł odpisywać na posty o wypróżnianiu ;) ).
No i się załamałem.
W każdym razie powiem krótko. Napisałem ten blog z potrzeby serca. Dochód z reklam, bo tak, jak klikacie to ja dostaję sianko, jest... a co tam, powiem wam. Uziberało mi się jakieś 23 dolce. Śmiech na sali. Uważam, że ipagul jest boski i o nim piszę. jeśli tabex też zadziała, to już o nim napisałem, że jest a jak zadziała to napisze, że działa. Jak znajdę inną rzecz, która w jakiś super sposób na mnie wpłynie i będzie za rozsądną kasę (choć jak rzucę palenie i zejdę do 65 kg, czyli już nie długo, to chcę jeszcze tylko bielsze zęby i trochę ciemniejszą karnację i nie mam więcej życzeń ;)) to też napiszę.
Nie chcesz. Nie czytaj. Każdy zrobi z tym, co tu przeczyta to co uzna za stosowne i tyle.

dobijam do 67 kg i... rzucam palenie z TABEX

Witam. Napiszę wam teraz o moim drugim po ispagulu sposobie na poprawienie samego siebie. Przetestuję tabex, polecane mi przez znajomych tabletki na rzucanie palenia. Cena około 42 zł, niestety na receptę, ale żonka jak była z dzieckiem u lekarza załatwiła no i mam opakowanie 100 szt, na początku MOŻNA PALIĆ. Przez pierwsze dni. Potem niby ochota na palenie jakoś sama przechodzi. Ja już biorę 4 dzień, w pracy stres za stresem, ciągle w aucie no i ciężko jest nie palić. Jutro zgodnie z instrukcją powinienem odstawić fajki już zupełnie i... No powiem wam. Dzisiaj spaliłem znacznie znacznie mniej. Każda fajka sprawia mi mniej przyjemności. Właściwie to wcale nie sprawia mi przyjemności takiej wewnętrznej, czuję coraz większy smród tego świństwa. Te wszystkie objawy nie są jednak aż tak wyraźne, żebym zaraz nie poszedł na ćmika. Czuję jednak, że gdybym bardzo, bardzo chciał, to bym wytrzymał bez tego.

reklama


A co z łaknieniem. Co z większą ilością jedzenia, skoro jest mniejsza ilość palenia, a od jutra (o zgrozo) wcale ma gonie być (tak swoją drogą najpierw niech się fajki skończą, przecież nie wyrzucę, w paczce jeszcze 5 marlborsków czeka i kusi ;)).
Tak więc. Na razie nie zauważma zwiększonego łaknienia. Tak właściwie to ostatnio przez ispagul czuję, że łaknienie to nie problem, bo jeśli mi się pojawia, np. po wieczorze, podczas którego z żonką zjemy sobie pizzę i 2 paczki ciasteczek (tak, zdarza mi się) rano biorę więcej ispagula, potem śniadanko zupełnie bez chleba, nawet ciemnego, tylko pomidorek, biały serek, kawąłek żółtego dla smaku, plasterek szynki, i tak do wiecozra. Tylko ispagul jeszcze 2 razy w ciągu dnia. Po czymś takim moja gospodarka cukrowa wraca do normy i znowu nie czuję ochoty na słodkie.

Prawdziwy test i Tabexu i Ispagula zacznie się jutro po południu oraz w piątek, sobotę, niedzielę. Zobaczymy, czy wytrzymam na samym tabexsie bez palenia no i czy ispagul zdoła odeprzeć atak napadów głodu. Wszystko opisze w następnym poście.

środa, 22 lipca 2009

co jem i czy to bezpieczne

Przy poście szybka instrukcja, jak to brać
pojawił się wątek, czy to bezpieczne. Dlatego chciałem pokazać Wam, co ja jem, oprócz brania ispagula. Ważna jest (moim zdaniem, nie jestem lekarzem, ani nawet dietetykiem, jestem ekonomistą) żeby potraktować ispagul jako coś, co pomaga się dobrze odżywiać a nie jako główny składnik odżywiania.
Zamieszczam poniżej foty tego, co jadłem wczoraj (nie licząc 3 maluteńkich ciasteczek po obiedzie ;))

Śniadanie (8:30)

(jak widać, nie liczę kalorii, bo nie lubię, jak chudnę, czuję się dobrze i jestem tym najedzony to uważam, że jest ok)Mięsko zostało z obiadu poniedziałkowego. Serek biały to tłusty twaróg z lidla, polecam, bardzo dobry. Ser żółty 2 plasterki to Gouda z lidla, też polecam. Pomidorek od nas z bazarku i jedna kromka chleba z nasionami. Taka mała. ledwo ją zmieściłem, godzinę wcześniej 2 łyżeczki ispagula i 2 szklanki wody.

Lunch (12:30, w pracy, 20 minut wcześniej 2 łyżeczki)


W pracy koło południa zrobiłem się głodny, to bach ispagul i jeszcze trochę poczekam. Potem usiadłem do średniej wielkości makreli wędzonej. Bez chleba, popijana wodą. To co widzicie na zdjęciu z niej zostało (zjem to dzisiaj na lunch). Zjadłem pół i więcej nie dałem rady.

Obiad

Obiadokolacja właściwie, o 18:30 po pracy w domu (i tak kładę się spać po 1:00 w nocy) a to co widzicie to mój ostatni posiłek. Przyznam się, że po tem nosząc na rękach małego do odbicia wciągnąłem jeszcze takiego mniejszego kotlecika bo żonce zrobiło się więcej i wolałem zjeść póki ciepły. A potem jeszcze 3 małe ciasteczka, ale to 3 już mi nie wchodziło. Problem słodkiego omówię w osobnym poście. Przed obiadem już nie brałem ispagula, bo nie miałem kiedy, dostałem go zaraz po powrocie do domu. Mimo tego i tak mam już na tyle ściśnięty żołądek, że to co widzicie plus ten jeszcze jeden kawałek i ciasteczka mnie zapchało, ale bez dużego uczucia ciężkości. Jakie uczucie było, ale to też pewnie wina ogólnego zmęczenia po całym dniu w pracy.
W skład obiadu weszła suma sumarum już ze wszstykim cała jedna, średnia pierś z kurczaka smażona na oleju w panierce (a co, lubie i tak chudnę, to po co się katować gotowaną, która smakuje mi mniej) oraz sałatka przygotowana przez moją żonkę.


reklama

 


piątek, 17 lipca 2009

Gdzie kupić i za ile

Ja kupiłem w aptece w Poznaniu za 12,50.
W necie jest nawet poniżej 9 zł
http://www.nokaut.pl/szukaj/ispagul-100.html

Koszty.
Teraz paczka starcza mi na półtora tygodnia. Na początku na tydzień.
Koszt jak widać wyżej. Ile zaoszczędziłem nie kupując różnych przekąsek, kebabów itd - nie liczę nawet, ale na pewno jestem nawet na sianku ostro do przodu ;)

A najlepsze jest, jak czytam te reklamy w necie z tymi super środkami za taką kasę :D

reklama

Szybka instrukcja, jak to brać

Ja stosuję metodę 2 łyżeczki do suchej szklanki. Zalać chłodną, ale nie bardzo zimną wodą, natychmiast wypić, znowu zalać szklankę wodą i znowu wypić. (ps. od czasu jak biorę ispagul wreszcie piję tyle wody ile zalecają ;)).
Moja mama je to z jogurtem.

reklama


Kumpel, któremu poleciłem (jest ich na prawdę sporo) ma technikę, że wsypuje sobie to do ust i od popija wodą, tak, żeby zaczęło mu pęcznieć dopiero w żołądku.
Zasada jest tylko jedna. Zjesz 2-3 łyżeczki, wypij 2 szklanki wody, żeby to mogło spęcznieć.

W komentarzach dopiszcie, jakie wy macie techniki.

reklama

jak schudłem 6 kilo w 6 tygodni

Jak pisałem w poprzednim poście stwierdziłem, że trzeba zachowywać się poważnie. Dostałem potężne narzędzie, dzięki któremu mogę znacznie łatwiej zapanować nad głodem, taki bezkaloryczny szybki wypełniacz żołądka, ale jeść trzeba. Postanowiłem więc, że: odstawiam słodkie, 4-5 posiłków takich jak każą dietetycy, i pomiędzy tym ispagul.
Jak postanowiłem tak nie zrobiłem, bo ciągle coś. Praca, słodkie w pracy, brak czasu na posiłki regularne, ale... nie jem chleba w ogóle, jem znacznie mniej. Moje śniadanie to pół pomidora i kilka plasterków białego sera. W pracy pół makreli wędzonej i biały serek. W domu normalnie obiad, ale połowa mięsa, zero ziemniaków, dużo warzyw. Takie normalne zalecenia, jak dają dietetycy, ale teraz jest mi znacznie, znacznie łatwiej. Słodkie... no jak mówiłem zdarza się, ale staram się nie jeść. Jem na pewno znacznie mniej, ponieważ już nie zatrzymuję się po batonika, z głodu, bo nie jestem aż taki głodny, bo wypiłem ispagul.
Efekty: 6 kilo bez sportu w 6 tygodni. Mniej śpię o 2-3 godziny (nie jem po 19, kładę się północ, wstaję do synka). Czuję, że mam więcej, znacznie więcej energii. Nawet zacząłem sam mieć ochotę chodzić na spacery długie z psem, ale jeszcze czuję, że musi ta ochota być ciutek większa ;).

reklama


Generalnie jest bosko.
I uwaga. Zmniejszyłem dawki. Teraz jem ispagul zaraz po wstaniu, żeby mi nie przyszła ochota na jajecznicę. Pierwsze co, to idę do kuchni, bach ispagul i zaczynam poranne rutyały.
W pracy koło 12 jak tylko zaczynam robić się głodny, znowu ispagul i po pół godziny obiadek - mega lajcik.
Jak ktoś przyniesie placek, to więcej ispagula i po pół godzinie jeden kawałek. A co. Wiem, że jak przegnę, to w 2 następne dni jak się uprę to nic mogę nie zjeść. Poza tym moja waga mi już teraz odpowiada. Chce schudnąć jeszcze maks 2 kilo i nie więcej. Ale zmieniły już mi się nawyki żywienia i jadam tak, jak mówili dietetycy. Czuję się rewelacja. Nie mogłem Wam o tym nie napisać, bo sam od 10 lat zmagałem się z tym problemem.

pierwsze wrażenie

Co tu mówić. Ispagul jest obrzydliwy. Zwłaszcza na początku. To jest taki biały proszek (zmielone łupiny). 2 łyżeczki do szklanki, zalewasz wodą zimną i szybko wypijasz, zanim spęcznieją. Ale one pęcznieją natychmiast. Pierwsze kilka dawek (czasem po 3 łyżeczki ;)) miałem odruch wymiotny. Teraz już jest super. Smaku to nie ma wcale, do konsystencji się przyzwyczaiłem.
No jak to na mnie podziałało. Już w kilka minut po wypiciu poczułem, że boli mnie lekko brzuch, tak jakbym zjadł solidny obiad. Na myśl o jedzeniu robiło mi się niedobrze. Ale co ciekawe, mimo napiętego brzucha nie byłem ociężały i zmęczony.
Stwierdziłem "bosko". Idę na całość, nie jem nic poza ispagulem. Wytrzymałem tak jeden dzień. Po czym stwierdziłem, że to bez sensu, że jestem poważnym facetem, ojcem dwóch synów, mężem, a nie jakąś małolatą. I co zrobiłem? Czytajcie dalej ale najpierw kilka fotek Ispagula.


reklama



zaraz po zalaniu wodą, trzeba szybko wypić, póki wygląda tak:
i popić drugą szklanką wody, żeby w żołądku sobie spęczniał.
Jak nie wypijecie szybko to po 4 minutach wygląda tak:


i wtedy już ciężko to wypić.
O tym jak to brać zrobię osobnego posta

reklama


Witam. Napiszę wam teraz o moim drugim po ispagulu sposobie na poprawienie samego siebie. Przetestuję tabex, polecane mi przez znajomych tabletki na rzucanie palenia. Cena około 42 zł, niestety na receptę, ale żonka jak była z dzieckiem u lekarza załatwiła no i mam opakowanie 100 szt, na początku MOŻNA PALIĆ. Przez pierwsze dni. Potem niby ochota na palenie jakoś sama przechodzi. Ja już biorę 4 dzień, w pracy stres za stresem, ciągle w aucie no i ciężko jest nie palić. Jutro zgodnie z instrukcją powinienem odstawić fajki już zupełnie i... No powiem wam. Dzisiaj spaliłem znacznie znacznie mniej. Każda fajka sprawia mi mniej przyjemności. Właściwie to wcale nie sprawia mi przyjemności takiej wewnętrznej, czuję coraz większy smród tego świństwa. Te wszystkie objawy nie są jednak aż tak wyraźne, żebym zaraz nie poszedł na ćmika. Czuję jednak, że gdybym bardzo, bardzo chciał, to bym wytrzymał bez tego.

reklama

no to do rzeczy

Od razu mówię, że nie jest to żadna super dieta. Nie wierzę w takie bajery. Jak ktoś pisze, że za jedne 185 zł mnie odchudzi super koktailem, to ja mu po prostu nie wierzę. Dlatego zaznaczam, że nie stosowałem wcześniej żadnej cudownej diety. Przez te lata czytałem jednak o tym, jak żyć, żeby dobrze wyglądać: ruch, brak słodkiego, nie jeść przed snem, 5 razy dziennie a mało, mało ziemniaków i chleba.

reklama


Wiele razy podchodziłem do tematu, wytrzymywałem 2-3 tygodnie i się udawało zejść 2 kilo, ale potem tak jakoś... Ktoś miał w pracy ślub i przyniósł ciasto. Wiecie jak to jest.
Będąc 6 tygodni temu u mojej mamusi na obiadku (nauczycielka chemii) rozmawialiśmy właśnie o tym, że ja ziemniaczków to najwyżej jeden i takie tam i mama powiedziała mi, że bierze ziołowy lek na zaparcia, który jest bezpieczny, bo jest ziołowy i jest lekiem, tak więc jest produkowany pod ścisłym nadzorem jakościowym i ten lek działa w taki sposób, że pęcznieje w żołądku do 80 razy i ona to wzięła i teraz je mniej. Ten lek nazywał się ispagul.
Stwierdziłem to jest to. Poczytałem trochę na ten temat. Wyczytałem, że jest jeszcze podobny środek, colon c, ale to już jest suplement diety i że jeden i drugi to zmielone łupiny jakiegoś nasionka, czysty błonnik, nie trawiony, 0 kalorii, taki wypełniacz. Lekarz zalecił to mamie na zaparcia, bo jako coś takiego jest to sprzedawane.
Poszedłem do apteki. Ispagul był tańszy od Colonu (isp - 12 zł, colon - 20) kupiłem ispagul, no bo tańszy, no i dlatego, że to lek i te łupinki, są bez dodatków jak w colonie, a wolałem nie eksperymentować.

REKLAMA
Baza leków taniolek.pll zawiera jedynie leki dofinansowywane przez Ministerstwo Zdrowia RP.

najpierw trochę o mnie

Cześć Wszystkim.
Stworzyłem tego bloga, aby zagospodarować pewną część mojego życia, która zawsze przy mnie jest, ale ostatnio sprawia mi znacznie więcej satysfakcji. Nie tak jak kiedyś. Chodzi generalnie o wagę.

reklama


Mam 34 lata, od czasu jak skończyłem studia 10 lat temu i przesiadłem się z tramwaju do samochodu, moja sylwetka zaczęła się zmieniać w niefajnym kierunku. Do tego doszło również nieregularne jedzenie no i jedzenie byle czego. No ale kto nie lubi KFC czy lodów czekoladowych (przynajmniej z tych osób, które to czytają ;).
Nie poddawałem się. Kupiłem psa, będziemy chodzić na spacery. Trochę nie wyszło. Pies zadowala się 3 spacerami dziennie, krótkimi, które często "robię samochodem".
Nie byłem gruby a przynajmniej nie bardzo gruby. 75 kg przy wzroście 173 cm to całkiem norma, ale ta oponka, ten brak szyi. Generalnie nie podobała mi się moja sylwetka.

To wszystko mówię w czasie przeszłym, bo 6-7 tygodni temu wszystko się zmieniło. Wydaje mi się, że znalazłem sposób, jak schudnąć i to na prawdę za śmieszną kasę. Bezpiecznie i bez efektu jojo. Bez większego wysiłku, ale jednak z jakimś.
Czytajcie następnego posta.