piątek, 25 września 2015

Dieta, która leczy raka, c.d.

Tak pisałem, raka nie ma, ale poproszono mnie abym coś o tej diecie napisał.

Stosuję ją od 6 miesięcy, na początku było ciężko, teraz jest super. Chyba już na niej zostanę. Dietę zmodyfikowałem nieco w stosunku do tego, co poleciła mi Pani, która mi tą dietę zaproponowała.

Generalnie mówiąc jest to dieta odkwaszająca organizm, ale tak na prawdę odkwaszająca.

Główne założenia:


  1. baaardzo dużo warzyw

    W bardzo różnej formie. Najwięcej zjadam takiej zupy gotowanej z samych warzyw. Można jej jeść ile się chce. Jak się ją dobrze doprawi to jest całkiem smaczna. Za każdym razem wychodzi inna ta zupa, bo to zależy z jakich warzyw jest zrobiona.

    Zupa jest zupełnie bez mięsa i oleju. Po zjedzeniu jej dalej czuję głód, ale taki jakiś inny.

    Nie jem pomidorów, bo Pani, która poleciła mi dietę, prosiła, aby z nich zrezygnował.

  2. Różne pestki i orzechy

    Mam takie pudełeczka malutkie przygotowane na każdy dzień, a w nich kilka orzechów nerkowca, migdałów, pestki słonecznika, dyni, siemienia lnianego, 2 orzechy włoskie.

    Orzechy są kaloryczne, ale zdrowe, trzeba je jeść z umiarem

  3. Mięso

    Miałem nie jeść, ale... chodzę na siłownię. Muszę być silny, bo mam niepełnosprawne dziecko, ktoś musi je nosić. Przyjaciel, który mnie "prowadzi" na siłowni mówi, że bez białka mięśni nie będzie, no to trochę jem. Tylko drób. Najlepiej indyk,  jak kurczak, to "od gospodarza", bez chemii

  4. Sery

    Praktycznie wszystkie mam zakazane, bo na teście tolerancji tak mi wyszło.

  5. Ciepła woda z cytryną każdego ranka.

  6. Zawsze Taksyfolina. Jedyna dostępna w Polsce to Taxivital, pisałem o nim wcześniej.
    Oprócz tego biorę jeszcze vit B6 i kwas foliowy i magez, bo takie braki wyszły mi na teście tolerancji pokarmowej
Efekty tej diety są rewelacyjne, mimo, że nie przestrzegam jej obsesyjnie.

  1. Udało mi się zapanować nad słodyczami. Już prawie ich nie jem. Tylko jak mam jakiś długi wyjazd kilka dni i nie mam nic innego, to zjem ciasteczko. Potrafię się jednak opanować w domu pełnym dzieci i ... słodyczy.

  2. Waga leci w dół, mimo intensywnych ćwiczeń na siłowni i powolnym "budowaniu masy"

  3. Dużo mniej zmęczony jestem

  4. Co najważniejsze - wierzę z całego serca, że ta dieta wpłynie baaaaaardzo pozytywnie na moje zdrowie.

Ostatnio jestem bardzo zajęty, czasu brakuje nawet na sen, dlatego ten post się tak opóźnił.
Proszę bardzo, jak ktoś ma jakieś swoje uwagi czy informacje związane z taką dietą - napisz poniżej.

piątek, 4 września 2015

leczenie raka dietą

Nie mam raka, mam taką nadzieję przynajmniej, ale... zacząłem eksperymentować na sobie dietę, przy pomocy której - podobno - udało się komuś pokonać raka. Dieta oczywiście ta jest ogólnie dobra na wszystkie choroby, ponieważ jak twierdzi Pani, która ustala dla mnie dietę, wpływ na nasze zdrowie mają 3 rzeczy

  1. co jemy
  2. czym oddychamy
  3. stres
Tak więc kazała mi spacerować co najmniej 2 razy w tygodniu po lesie, nie stresować się (medytacje) oraz ustaliła i bardzo szczegółową dietę. Przed spotkaniem miałem zrobić (i zrobiłem) badanie tolerancji pokarmowej, czy coś takiego: inna Pani posadziła mnie przy maszynie wyglądającej jak stary komputer (ATARI 800ST, czy coś tych gabarytów), w jedną rękę dała mi do trzymania kawałek metalu na kablu podpięty do tej maszyny, do palca drugiej ręki przykładała mi drugą elektrodę, po czym przesuwała na liście na ekranie na kolejną pozycję i tak ciągle. Przy każdej pozycji na ekranie, jak mi przytykała tą elektrodę, to robił się zielony albo czerwony znaczek i na czerwony takie pikanie jeszcze. Dowiedziałem się po tym badaniu, że ogólnie wszystko mogę jeść, poza przetworami mlecznymi, serami i czymś tam jeszcze oraz, że brakuje mi wit. b12, kwasu foliowego i magnezu.

Dieta jest dziwna, ale da się na niej wytrzymać. Efekt po 2 tygodniach: czuje się lepiej i 3 kg w dół. 

Czy mam opisać tą dietę w kolejnym poście... to taki test, czy ktoś w ogóle jeszcze czyta tego bloga, bo strasznie go zapuściłem i nie zdziwię się, jeśli nikogo już tu nie ma.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Uwaga na AliExpress!

Dzisiaj się pożalę. Zostałem oszukany na 50 dolarów przez sprzedawcę na serwisie AliExpress.

AliExpress to "chińskie allegro". Oferują niską cenę i darmową wysyłkę do Polski. Zamówiłem w tym serwisie produkt dla siebie i dla żony i dostaliśmy podróbkę, której nie dało się używać (urządzenie elektroniczne, działa w oparciu o aplikację na telefonie).

Serwis AliExpress chwali się ochroną kupujących i złożyłem reklamację. Niestety ochrona kupującego w serwisie AliExpress to fikcja.

Nie chcę Was zanudzać, bo ten blog nie jest o tym, dlatego kończę już tego posta. Wiem, ze wiele osób czyta tego bloga i po prostu chciałem Was ostrzec, żeby bardzo dokładnie wybierać produkty.

Powiem jeszcze co to za produkt. To opaska Mi Band - opaska na rękę, która zlicza kroki, bada jakość snu i wszystko wrzuca na telefon. Kosztuje ok. 60 złotych z dostawą do Polski, ale, uwaga - jest masa podróbek.

Ostatnio kupiłem tutaj i są oryginalne (kupiłem już 6 sztuk tych opasek, bo ciągle ktoś mnie prosi).

środa, 4 lutego 2015

pogodziłem się z żoną, powiedziałem jak bardzo ją kocham, myślę: ludzie kochają w sobie miłość do samych siebie

i lubią sympatię do siebie i zainteresowanie sobą. To ostatnie ustaliła moja lewa półkula (czyli ja to mózg?). Prawa za to powiedziała "kocham cię"i dalej: "rozumiem, że za dużo zostało powiedziane, stop, nie, za dużo ja ZŁEGO powiedziałem, abym miał prawo oczekiwać od Ciebie czułości. Boję się, że te wszystkie słowa, maile, sms są czarną hałdą, która nas rozdzieliła tak dalece, ze teraz zostało już tylko powoli się oddalać, jednocześnie patrzeć sobie z gdzieś głęboko schowaną we wzajemnie rzuconym trochę niby przypadkiem, technicznie, trochę tak, żeby nie było widać, ale aby też krzyczało: - patrz, no patrz, patrzę na Ciebie i widzę, że chcę, abyś też patrzyła - spojrzeniu miłość"
Gdyby nie dzieci, bym chyba dał sobie spokój i dał temu spokój, chociaż na obecną chwilę sam nie wierzę, że byłbym bardziej szczęśliwy, niż mogę być teraz, mając takie życie, jakie mam, byle tylko móc Ją kochać i czuć się kochanym. Nic. Nic. Zupełnie. Wszystko mam. Mam białe i takie bardzo ciemne. Wszystkie odcienie prawie, ale nie to szara masa, jednocześnie jest tak jak ma być. Ciekawie i z uśmiechem, bo jednak to dobre przeważa zauważalnie. Co by Pan zmienił w swoim życiu? Hmm. A mogę żądać, czego chcę, kaska się nie liczy? Hmm, no to odrzutowiec na Ławicy, Jacht z basenem i lądowiskiem dla helikopterów i... aaa. że jedną rzecz? tylko jedną? żeby wyzdrowiała. na 100%