niedziela, 11 października 2009

"mąż mówi, że jestem za gruba dlatego muszę schudnąć" - nie tylko odchudzanie

Faceci nie czytać!

Napisałyście już ponad 300 komentarzy. Jedna rzecz mnie uderzyła w niektórych z nich. Chodzi o motywację do schudnięcia. Nie jestem psychologiem, ale wydaje mi się mocno nie w porządku stwierdzenie, że odchudzasz się, bo boisz się, że mąż przestanie cię kochać. Nie w porządku dlatego, że z tego wynika, że czujesz się niedowartościowana i to do tego stopnia, że aż czujesz się niegodna bycia kochaną i bycia żoną swojego męża.
Jeśli tak jest (sama sobie odpowiedz) to.... (dalej w pierwszym poście, który będzie ode mnie, potem wasze)

reklama


reklama

14 komentarzy:

  1. Tak więc jeśli rzeczywiście nie czujesz się pewna siebie, a nawet niegodna swojego faceta i niegodna miłości to to jest chyba dużo większy problem niż trochę więcej ciałka.

    Taka osoba staje się na prawdę niefajną partnerką, ale nie dlatego, że jest gruba, albo tylko tak jej się wydaje (wszystko jest względne), ale dlatego, że jest nieszczęśliwa. No pomyślcie logicznie. Co to jest miłość. Nie wiadomo, co to jest, ale wiadomo, że jak kogoś kochamy, to chcemy, żeby był szczęśliwy. Nieszczęście kochanej osoby jest naszym nieszczęściem. Jesteś grubsza po dziecku lub 100 pizzach? Stałaś się przez to nieszczęśliwa. Jeśli tak, to wiedz, że unieszczęśliwiasz też swojego partnera, który najprawdopodobniej jeśli cię kocha, to o twojej nadwadze dowiedział się od ciebie, bo sam jej nie widział.
    No ale co ja mogę sobie tutaj gadać, ja facet jestem. Dlatego chciałbym aby poniżej rozwinęły się dyskusje, pomiędzy jedną i drugą stroną. Było tych dyskusji sporo w różnych komentarzach, ale może tutaj w tym miejscu postaracie się napisać wszystko jeszcze raz, ale jako taką większą całość. Zwłaszcza te dziewczyny, które są puszyste, ale pewne siebie i szczęśliwe.
    No i kolejna najważniejsza dla nas sprawa, bo to przecież blog o odchudzaniu i tego należy się trzymać. Jeśli zaczniesz się odchudzać dla niego, to pomęczysz się 2 tygodnie a potem on ci coś powie i jemu na złość zawrócisz z drogi do zgrabnego tyłka. To co robić?

    Ja myślę tak: najpierw poczytaj posty poniżej a do póki ich nie ma to całego bloga. Naładuj się energią pozytywną. Świat nie kończy się na twoich problemach. Polub się, zaakceptuj. A potem odchudzaj się dla siebie i dla swojego faceta, ale nie dlatego, że się boisz, ale dlatego, ze go kochasz i jest to dla niego prezent, jak pachnący placek z wiśniami niespodziewajka jak wróci z pracy, albo jakaś fajna pobudka w niedzielę ;).
    Co myślicie?

    OdpowiedzUsuń
  2. witaj Pawle,

    to co piszesz to prawda,odchudzamy się głównie z "powodu męża" lub ogólnie z powodu bycia atrakcyjniejszymi dla swoich partnerów (sobie wmawiamy że jest inaczej bo tak i już,taka nasza kobieca psychika)ale pamiętaj też że niestety nasz obecny świat,pogoń za kasą,za lepszą pracą,za coraz to nowymi zdobyczami techniki prowadzi do skrajności..obecnie jest tak"jak Cię widzą tak Cię piszą"[przysłowia mądrością narodów] ale w troszkę innym tego przysłowia znaczeniu: jeśli jesteś ładna,zgrabna,[czytaj chuda i nawet nie szczupła ale CHUDA] to dla co niektórych pracodawców chcących zatrudnić nową osobę na stanowisko to główne kryterium,a nie to czy umiesz biegle poslugiwać się excelem i wordem... telewizja,media ogółem prezentują nam obecnie takie stanowisko że ładna znaczy zgrabna,a to co ma w głowie to sprawa drugorzędna czyż nie?
    no i w takim świecie kobieca psychika niestety często siada,bo jeśli nawet babka jest troche puszysta,ma tu i tam,ale wygląda jak młoda zdrowa kobieta i do tego jest przesympatyczną duszą towarzystwa,to niestety narzucane standardy[schudnij będziesz piękniejsza] powodują że w takiej kobiecie w pewnym momencie zanika ta beztroska i zaczyna sie walka o linie,w jej przypadku calkiem bezsensowna bo ona jest normalna ale media i magazyny mówiż że nie..
    więc moze najpierw jak piszesz trzeba wlasnie wzmocnic psychike,polubic siebie a dopiero potem brac sie za odchudzanie ale dla samej siebie
    pozdrawiam!
    ps.tak dalej!
    XXYY

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale masz podpis. Nie potrafię się zwracać do Ciebie bardziej osobiście przez ten podpis. Wymyśl chociaż jakieś imię.
    Co do tej teorii o wyglądzie to jest słuszna na tyle na ile może być słuszna jakaś teoria społeczna, to znaczy, że ok, ale na pewno jest od niej masa wyjątków.
    http://www.youtube.com/watch?v=v_UyVmITiYQ
    Popatrz na dziewczynę Stefany, która jest jedną z prowadzących pokaz najnowszego dziecka Googla. To jeden z nich.
    Mam ostatnimi czasy wrażenie, że ten świat, który niby jest jaki jest, który rządzi się jakimiś tam prawami, np. takimi, że każda musi być ładna i szczupła, że kasa, że itd. to wszystko co opisałaś, ten świat jest nie tylko mi obcy i jakiś taki za szybą. Że takich jak ja jest cała masa, ale się ze sobą nie komunikują. Ba. Że jest takich osób kilkadziesiąt, może 20% może 50%, ale uwaga. Nie chodzi mi o procenty liczące obywateli, czarno-białe. Każdy z nas jest rozdarty. Piszę te słowa, ale przecież ja napisałem blog o tym jak schudłem. Wydało mi się to na tyle fantastyczne, ważne, nie tylko dla mnie ale potencjalnie dla Was, że napisałem o tym blog. Nie o tym np., że każdego dnia katuję swojego psa brakiem uwagi. Że choć spędzamy razem prawie 22 godziny na dobę (jeździ ze mną do pracy) to jeśli się do niego zwracam to głównie rozkazami, gdzie ma iść i czy ma zostać. On poświęcił mi się całkowicie, jest moim cieniem, a ja odrzucam to poświęcenie, bo mam sto innych, dla niego niesprawiedliwie ważniejszych spraw, jak praca, żona, dzieci (to wszystko jakby co to tak mi się wydaje, że widzi to mój pies. nie, nie. nie oszalałem ;). Mógłbym napisać też bloga o ... wierzcie mi, byłyby ciekawsze od tego. Ale ja napisałem bloga o odchudzaniu, tak więc tak, jestem jednym z NICH. Z drugiej strony pisząc te słowa jestem ICH oskarżycielem. I o to mi chodzi w tych procentach. Co nie zmienia faktu, że mam nadzieję mamy do czynienia z pewnym przesileniem owych ICH w Nas, że coraz więcej osób - z różnych powodów - również niby kryzysu i załamania pewnej koncepcji na dobre życie, która teraz jak stanęliśmy, żeby złapać oddech wydaje się coraz bardziej szalona i nieracjonalna, te coraz więcej osób dostrzega, że nie tędy droga. Słucham ostatnio dużo Grechuty. Nie słucham radia innego niż TOK, który pozwala mi podczas godzin w aucie mieć kontakt z prawdziwymi osobowościami. Nie oglądam w ogóle telewizji. Na prawdę. Czuję, że tak jak ispagul oczyścił mnie z toksyn i przywrócił mojemu ciału naturalną mu sylwetkę, zmienił moje nawyki żywieniowe, tak również, co pewnie nie ma w ogóle do czynienia z ispagulem, zacząłem się mocno oczyszczać psychicznie. To pewnie zasługa żony i głównie dzieciaczków. Nie pamiętam, żebym kiedyś w dorosłym życiu w ogóle się tak śmiał na trzeźwo, jak teraz, kiedy żona opowiada mi, jak nasz synek, który jeszcze nie mówi, ale już umie powiedzieć takie "O, Oooo" jak coś się stanie takiego niby złego, powiedział to, jak stuknęła lekko samochodem. Śmiałem się jak dziecko jeszcze przez pięć minut wyobrażając sobie jak on zrobił to swoje "O, Oooo". I wiesz. Jest coraz bardziej zaje... Odrzucam złe emocje, odrzucam negatywną energię i wszystkie zachowania, które ją generują (zawiść, zazdrość, zemsta). Unikam jakichkolwiek sytuacji konfliktowych i wiesz. ONI są coraz dalej.
    Sexmisja, końcówka... "Bocian, bociek, boczuś". Tak. Ten świat istnieje i zawsze istniał, tylko... jakoś tak się poukładało, że w telewizji już nie ma czego oglądać.
    Pozdrawiam, przekazuję znak pokoju i namawiam, żeby nawet tak nie myśleć jak napisałaś, bo wtedy Gwiazdy gasną za chmurami - sama to z resztą napisałaś. Pa. muszę jeszcze odpowiedzieć na kilka komentarzy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witajcie! Od ISIA:

    Dawno mnie nie było,ale tak się złożyło,że czasu miałam mało i głowę zakrzątniętą innymi sprawami.Wiele się zmieniło od mojej ostatniej tu wizyty (prawie dwa miesiące).Nie,niestety nie dostałam pracy,ale wyobraź sobie Pawle,że wyszłam za mąż!!! :))) Tak,za tego samego faceta,który jeszcze trzy miesiące temu uważał,że jestem za gruba,a ja myślałam,że mnie przez to nie kocha.Wcale nie schudłam (zabrakło mi systematyczności w piciu ispagulu),wciąż mam nadwagę ok.10kg ale jestem szczęśliwą mężatką:))) Dziewczyny! Wystarczyło kilka poważnych i szczerych rozmów z partnerem,aby sprawy się wyjaśniły;abyśmy przejrzeli na oczy i zrozumieli co jest dla nas najważniejsze.Było ciężko,ale udało się.Jesteśmy nadal razem,ba! i to jako małżeństwo i choć mój mąż wolałby,żebym była trochę szczuplejsza to już wiem,że nie jest to dla niego najważniejsze.Najważniejsze jest to,że JESTEM.
    Ponownie próbuję stracić parę kilogramów.W przypływie gotówki zakupiliśmy sobie używany rowerek stacjonarny i ja (zamiast ispagulu) błonnik z ananasem i chromem (chrom hamuje łaknienie na słodkie,które w moim przypadku jest ogromne,a i bardziej odpowiada mi forma w tabletkach niż w proszku do picia,a działanie jest podobne).Przez pierwsze dwa dni przeżyłam ogromne przeczyszczenie organizmu tak,że co godzinę biegałam do łazienki.Teraz jest już ok,ale kurację zaczęłam dokładnie tydzień temu więc na efekty muszę poczekać.Z ćwiczeniami na rowerku nie jest wcale tak łatwo;przez pierwsze trzy dni wytrzymywałam najwyżej dwie minuty jazdy:( kondycji brak a na dodatek mam bardzo słabe stawy kolanowe (nie wiem czy tak się poprawnie nazywają) i już po minucie odczuwałam straszny ból.Dzisiaj - po tygodniu systematycznych ćwiczeń - jeżdżę 15-20minut dziennie co daje mi jakieś 100-150 spalonych kalorii.Mało,ale trening czyni mistrza:) Trzymajcie za mnie kciuki!Będę zdawała relacje,ale może już nie w tym "dziale" :))
    Pawle! Dziękuję Ci bardzo za ten blog,za wszystkie słowa otuchy skierowane do wszystkich kobiet,za wiarę w nas i w nasze wewnętrzne piękno:))
    Pozdrawiam Cię i Twoją rodzinę! Odezwij się.
    ISIA

    OdpowiedzUsuń
  5. Pawle,sądzę , że nie takich wpisów oczekujesz, ale postanowiłam, że podzielę sie z Wami moimi uwagami dotyczącymi figury/wagi. W ciągu ostatnich kilku miesięcy schudłam ok. 20 kilogramów. Motywacja? Czułam sie jak reklama opon michelin:)Miałm kłopoty z kupowaniem ubrań. I nagle z osoby NIEWIDZIALNEJ stałam sie kobietą-człowiekiem. Obsługa w prawie każdym sklepie ( również i panie!) jest znacznie milsza, w warsztacie samochodowym wszyscy znacznie uprzejmiejsi( raz dwa i naprawimy!!),w pracy spotykam sie z wieloma ludźmi- są bez porównania bardziej grzeczni. Czasem aż płakać mi sie chce. Przecież to ciągle ja...

    OdpowiedzUsuń
  6. ja jestem gruba i od jutra sie biore za siebie.tez mam meza ale nie robie tego dla niego tylko dla siebie chce wejsc do kazdego mozliwego sklepu i kupic ciuchy dla siebie.moj maz mowi ze nie przeszkadza mu troche wiecej cialka i mowi ze mysli ze powinnam sie odchudzic tylko dlategon ze mi to przeszkadza bo dla niego jest ok!!moge sie jednak zalozyc ze jak na zgrabny tylek wcisne mini to oczka mu sie zaswieca ale rozumiem to kazdy facet chce sie pochwalic ladna dupcia a nie spasiona krowa bo tak teraz o sobie mysle bo waze 93kg trzymajcie kciuki musi mi sie udac!pawelku kochany dales mi nadzieje i wierze ze jak innym sie udalo to i ja dam rade buziaczki dla wszystkich

    OdpowiedzUsuń
  7. Witajcie.Dawno mnie tutaj nie było,ispagul piłam ale zaprzestałam czemu?a no temu że po wypiciu szłam do ubikacji jak miałam urlop nie było problemu wróciłam do pracy i nie zawsze mogę wyjść więc odstawiłam ispagul.Mam pytanie do Anonimowy powiedz kochana co i jak zrobiłaś że zrzuciłaś 20kilo?Podziel się z nami tymi nowinami.Ja obiecałam sama przed sobą że po Nowym Roku wracam do ispagulu będę go piła o 4 rano i po powrocie z pracy tak koło 13:00 zobaczymy,muszę kochani schudnąć sama dla siebie aby czuć się lepiej.Pozdrowienia dla wszystkich dla ciebie Pawle i twojej rodzinki .Korzystając z okazji składam Wamżyczenia Zdrowych i Wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witajcie kochani.Jak po świętach?U mnie dobrze troszkę się objadłam ale nic mi nie przybyło kilogramów więc chyba nie ma żle.Od jutra mam urlop więc wracam do ispagulu kurczę muszę schudnąć takie mam postanowienie noworoczne mam nadzieję że mi się uda.Pozdrowienia dla was wszystkich a szczególne pozdrowienia dla ciebie Pawełku.

    OdpowiedzUsuń
  9. kochani tyle już naczytałam się o dietach cud, tabletkach itp.może ktoś zna prawdziwy sposób na odchudzanie i będzie miły/a podzielić się za darmo ale konkretami spróbuję ispagulu chociaż nie wiem co to jest i czy nie jest to szkodliwe dla organizmu pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam przeczytałam wszystkie komentarze , i nie wiem co juz myslec??? Z moim chlopakiem chodze juz 3 lata , od ok 1,5 roku przytam z powodu brania tabletek koncepcyjnych , mowil ze to rozumie i zebym przestala brac poniewaz boi si emo moje zdrowie . Cieszylam sie ze tak o mnie dba , jednak schudnac nie moge.I od jakiegos czsu ciagle mi mowi ze przytylam , ze mi tu wstaje ze nogi i tylek za szeroki , nie przejmowalam sie tym bo wiedzialam ze to prawda i schudne , jednak teraz mam taka chyba juz depresje przez niego ze zamiast chudnac to tyje .Jak tylko siegne np po chipsy , czy np frytki bym zjadla to ciagle mi mowi ze jestem gruba , jednym slowem mam zakaz jedzenia , a przeciesz jem malo , ograniczam sie ,a ciagle slysze nie jedz juz o 2 ziemniaki za duzo zjadlas ( a zjadlam 2 ) . Co ja mam zrobic ? Wiem ze przytylam ale waz 58 kg i mam 155 cm wzrostu , on mi mowi ze jak bede wazyc 47 kg to bedzie sie cieszyl . Czuje ze chodz bym na glowie stanela to i tak sie tak nei stanie . Cwicze jem malo i waga ta sama ....

    OdpowiedzUsuń
  11. Na Pawła blogu jestem gościem praktycznie codziennym i nie chciałbym się wymądrzać ale piszesz jako anonim, nie wiadomo jak do Ciebie się zwracać. Założenie konta nic nie kosztuje, tylko trochę czasu a jest się bardziej wiarygodnym i Twój problem też. Wracając do problemu.
    Ja osobiście myślę, że nie tyle problem w tabletkach co w sposobie odżywiania (chipsy, frytki i temu podobne !!!!!) wybacz ale obierz wagę do której chcesz dobić. Nie problem w ilości ale w tym co, więcej nie zjesz jak potrzeba. Powiem Ci, że jem do syta i też czasem podjadam ale jem po to by chudnąć i trzymać wagę i sylwetkę. A jeszcze niedawno wszystkim tu zazdrościłem i nie dowierzałem (w czerwcu ważyłem 88 kg dzisiaj 75 kg). Ispagul nie jest moim głównym suplementem na odchudzanie ale jedynym, który mam pod ręką i od czasu do czasu zażywam bo jest pomocny w wielu sprawach. Moja rada jeśli mogę to rozejrzeć się dokoła bo można tu znaleźć wiele modrych rad i coś wybrać dla siebie. Ja dojrzewałem chyba ze trzy miesiące, bo w listopadzie zacząłem dopiero nową drogę.
    Pozdrawiam Ciebie i Wszystkich bywalców tego bloga zwłaszcza jego autora.
    Władych

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam zawsze byłam szczupłą osobą. Przed ciążą ważyłam 46 kg mając 23 lata przy wzroście 162. Minęło niestety 14 lat, a ja zrobiłam się zbyt wygodna. Wcześniej jak przybywały kilogramy to ćwiczyłam 3 razy w tygodniu przy dvd i problem z głowy. Ale teraz mam 37 lat i jest coraz trudniej się zmobilizować. Ostatnio po wejściu na wagę wybiło mi 58 kg. Postanowiłam, że muszę coś z tym zrobić gdyż źle się czuję z taką wagą. będę dążyła do 52 kg. To co napisał Paweł mnie zastanowiło, gdyż mój tata jest po udarze i obecnie niewiele się rusza wiem, że rano pije colon c. Więc wypróbuję ispagul przez 3 miesiące i napiszę jakie są efekty. Trzymajcie kciuki. Pozdrawiam wszystkich do następnego razu.
    Ivon

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam Serdecznie !!!
    Od kilku dni tu zaglądam i myśle że mogę się poradzić sporymi doswiadczeniami.
    Rok temu ważyłam 101 kg przy wzroście 175cm, ta waga to efekt ciązy w której przytyłam 35kg, po porodzie spadło 11kg i staneło w miejscu i chociaż karmiąc pilnowałam swojej dietani drgneła przez przeszło rok. Mój mąż nigdy nie powiedział że powinnam coś z tym zrobić, ja sama wiedziałam że dla własnego zdrowia przedewszystkim powinnam coś zrobić. Przez przypadek natknełam się na dietetyka, przez 1,5 miesiąca co tydzień chodziłam do niego i stosując się do jego wskazówek i przyjmójąc suplemęty które mi polecił schudłam prawie 8 kilogramów, dodam że wizyty były za darmo ale suplementy już nie, w ciągu miesiąca z portwela wyparowało 600zł, postanowiłam odstawić suplementy i stosować tylko zalet odnośnie diety i się udalo. Wciągu następnych 3 miesięcy dobiłam do wagi 75 kg co mnie zadawalało.
    Te zasady to:
    1. Stałe godziny posiłków
    2. 5 posiłków na dzień- śniadanie, przekąska, obiad , przekąska, kolacja
    3. 1,5 lita wody dzieńnie
    4. wyeliminowanie z diety chleba( tylko 1 kanapka razowa do śniadania), ziemniaków, makaronów i tm podobnych zapychaczy, oraz gotowanej marchewki buraka ze względu na wysoki indeks glikemiczny- to co Paweł pisze o Insulinie
    5. Wyeliminowanie słodyczy, gazowanych napojów, alkocholu- bardzo duzo kalorii
    6. Podstawą posiłków było mięso, ryby, jajka , sery-chude, czyli bialko, do tego surówki
    7. Jako przekąska owoc ale nie banan, śliwki czy gruszki.
    8. ostatni posilek do 18
    To pdstawowe zasady jakimi się kierowała i najważniejsze nie chodziłam głodna, przeciwnie musiałam pilnować się aby nie zapomnieć o posiłku. Okazało się że na diecie jadłam znacznie więcej co wcześniej tylko odpowiednie produkty, z biegiem czau naprawnd po niewielkim posiłku czułam się syta.
    Myślę ze jeśli się naprawde chce to się da, wystarczy tylko dobra motywacja i niestety troszke silnej woli zwłaszcza jeśli chodzi o nawykowe podjadanie i słodycze- to był chyma mój najwiekszy problem. Najgorzej było na początku ale kiedy były juz pierwsze efekty to aż się chciało żyć i jakoś to dopingowało.
    Życzę Wszystkim takich efektów, bo naprawdę warto. Bardzo Fajnie że jest taki blog bo można mieć grupe wsparcia która dopinguje i motywyje- Pawle dla Ciebie wielkie brawo, jeśli chodzi o Ispagul to napawde fajny środek ja biorę go tak jak Twoja mama na zaparcia od jakiegoś czasu ale brałam go nieregularnie, teraz będę brała go regularnie może jeszcze uda się stacić kilka kilogramów:)
    Pozdrawiam Was wszystkich.SaKa

    OdpowiedzUsuń

Proszę jedynie o komentarze, które wnoszą jakąś treść, pomagają innym, którzy mają problem z nadmiarem ciałka tu i ówdzie. Posty moderuję i zastrzegam sobie prawo nie publikowania postów, które zakłócą miły ton naszej dyskusji ;)