wtorek, 4 sierpnia 2009

wiatr, pole, pies, kot, michael jackson, jest bosko

Nie wiem od czego zacząć. Wy zacznijcie od spojrzenia, kiedy to napisałem. Właśnie minęła północ. Zegarek w kompie wskazuje okrągłe 00:00. Szlafrok, woda spływa mi po nogach, ale musiałem to napisać po wieczornym prysznicu i przed pójściem spać. Musiałem, ponieważ jutro ten stan na pewno mnie opóści.
Właśnie wróciłem ze spaceru. Z szybkiego marszu połączonego z elementami biegu i mocno przeplatanego elementami z choregrafii Michaela Jacksona (rip).
Nie byłe sam. Poszedł ze mną mój pies (a właściwie ja z nim) i nasza kotka. Mieszkam na wsi, szedłem drogą pomiędzy polami, około 2 km od domu, wróciłem i znowu. Tak przez godzinę. W słuchawkach remixy hitów MJ z płyty Blood on The Dance Flore (nie ma niczego lepszego do marszu jak dla mnie). I co z tego? No po pierwsze mam wspaniałego kota, który chodzi z nami na spacery, ale to nie jest blog o wspaniałych kotach i psach. Z resztą jakbym miał pisać o moim kocie i psie, jacy są boscy, to bym się musiał z pracy zwolnić i tylko pisać i pisać.
To jest blog o tym jak schudłem dla tych, którzy też chcą schudnąć.
I co jest najważniejsze? Nie to, że poszedłem na spacer i się ruszałem intensywnie przez ponad godzinę. Nie dzięki temu schudłem, ponieważ przez ostatnie 2 miechy nie byłem ani razu na takim spacerze a psa wyprowadzam samochodem.
Najważniejsze jest to, że mnie z domu coś samo wygnało. Energia mnie rozpiera mimo całego dnia na prawdę ciężkiej i stresującej pracy (urlopy, zastępuję jeszcze 3 osoby!!!).
Dzisiaj tylko półtorej fajki (dzięki Ci o TABEX). Przez ostatnie 2 miechy z 75 na 67 kg praktycznie bez jakichkolwiek ćwiczeń, nie licząc spacerów z dziećmi, noszeniem młodszego do odbicia, noszeniem starszego ze schódów itd. Całkowita zmiana diety, tak jakoś sama z siebie. Jak otwieram lodówkę, a nie chce mi się jeść, ale wiem, że powinienem (dzięki ci o ispagul) to tak jakoś same mi te pomidorki, szyneczki drobiowe, białe serki wpadają w ręce. Jakoś mnie prestało ciągnąć do zjedzenia tabliczki czekolady. Cipsy przestały być dla mnie atrakcją. Już nawet jak o nich piszę to zbiera mi się na mdłości.
NO I CO Z TEGO, ŻE NA WSPOMAGACZACH? Może moja silna wola jest jedną ze słabszych silnych wól, ale wiecie co. Mam to w du...żym poważaniu. Nie obchodzą mnie gadki o silnym charakterze i o kontroli samego siebie, bez pomocy z apteki.
OK. Wojna z fajkami jeszcze trwa, chociaż czuję, że jestem bliżej niż dalej. Schudłem tak, ze kumple mówią, żebym już nie chódł, ale ja nie zamierzam się głodzić. Jem to co widać na zjęciach w innych postach. Dzisiaj w pracy były też lody w domu kawka z bitą śmietaną w sprayu i rurki orzechowe. Dzięki ispagulowi czuję, że jem tak jak zawsze powinienem był jeść. Sam ispagul to właściwie też 100% natura i do tego jem go mało, więc jak dla mnie jest gites. Wiem, że to kontroluję i nie stanę się anorektykiem. Pewnie już więcej nie schudnę i nie chcę.
Ale ta energia. To jest boskie i niesamowite.
Większość ludzi rusza się, zmusza się do wysiłku fizycznego, bo chce schudnąć. Ja najpierw schudłem a teraz mój organizm sam domaga się wysiłku fizycznego.
Nawet wysnułem taką teorię, że przecież ludzkość istnieje ileś tam milionów lat, ewolucja itd itp. Co by jednak nie mówić, dopiero od kilkudziesięciu lat się najadamy. Dopiero od 20 lat mamy pełne markety. Dopiero od II wojny jeździmy samochodami, mamy tv, nie musimy pracować fizycznie, żeby mieć pożywienia pod dostatkiem. W tak krótkim czasie organiz nie mógł sie przestawić z gospodarki niedoborów (jedz jak jest bo nie wiadomo, kiedy znowu zabijemy mamuta) do nowych warunków. Tak więc to nie nasza wina, że jesteśmy grubi, bo jesteśmy zaprogramowani do tego, żeby takimi być. Jedzenie mało (a właściwie nie jedzenie za dużo) jest obecnie odstępstwem od normy, ponieważ nasz organizm ciągle nie może uwierzyć w to, że jutro w lodówce też będzie jedzenie. Do tego pojawiła się cała masa produktów przetworzonych, słodycze, coś, na co nie mieliśmy szans się ewolucyjnie przygotować. KFC!!! (kocham KFC, ale już tak jakoś coraz mnie, coś mi tam tłusto jest).
A co drugiej strony. Media, tv, prasa kolorowa i kult szczupłości. Szczupłe ok, grubaski do domu i nie wychodzić (to oczywiście tylko kwesita osobowści danej osoby, parz Mann, Welman, Durczok old school).
Tak więc ewolucja nie zdążyła bo nie miała szans przygotować nas na nowy styl życia i każe nam jeść. Goplana, Wedel, Mars, Lays, KFC chcą naszej kasy i każą nam jeść. Media każą nam być szczupłymi. I potem ludzie są nieszczęśliwi.
No i ten ispagulek, takie niepozorne coś, lek na przeczyszczenie niby (mnie nie przeczyszcza, to jest lek ziołowy, nie chemiczny nie działa ostro, przeczyszcza w sensie, że nie jesz syfu) to chyba nie grzech. Jest tani jak barszcz (a nawet ujemnie drogi, bo nie wydajesz na śmieci, które potem zjadasz i i tak ja przynajmniej jestem na kasie do przodu), 100% procent natura, tak więc o co come on? :D
Pozdrawiam wszystkich. Wyluzujcie. Nie katujcie się. Wszystko przyjdzie samo w swoim czasie. Bez stresu i tak wszyscy spotykamy się na imprezie u Piotrka. Świętego Piotrka.

PS
A co do tej TV to wierzcie, albo nie, ale my z żonką to mamy tv tylko żeby bajki małemu puszczać na dvd.

reklama

 


16 komentarzy:

  1. Witam ponownie. Mam pytańko. Czy mógłbys mi napisac gdzie mozna zakupić te środki których uzywasz? i ich pełna nazwę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej.
    Lek nazywa się ISPAGUL. Ja to kupuję w aptece na osiedlu. To jest lek (bez recepty), ale na pewno będzie w twojej aptece a jak nie będzie to ściągną na następny dzień. Ja płacę 12.50 zł za paczkę. W necie widziałem nawet poniżej 9 zł, ale wysyłka.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja wczoraj po 5 dniach zważylam się i wydaje mi się (nie jestem pewna, bo nie ważyłam się dość długo przed rozpoczęciem zażywania) że jest mnie mniej tak gdzieś ok 1,5 - 2 kg.
    Suuuuuuuper!! Bardzo dziękuję Ci za uświadomienie że taki cud istnieje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Natalia. Tylko nie przesadzaj. Małymi kroczkami do celu i zdrowe jedzenie cały czas. Znam to uczucie, kiedy po 3 dniach są super efekty, to chce się iść na maksa i załatwić sobie 20 kg w miesiąc, ale tak nie można. Wiem, że to rozumiesz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie, że rozumiem. Dzięki ispagulowi potrafię zaplanowac posiłki tak, żeby dostarczyć organizmowi jak najwięcej dobrego. Jem, w większości nic nadzwyaczajnego, obiady takie jak zwykle, tylko połowe porcji. Perspektywa zgubienia 20 kg w miesiąc jest kusząca, ale niebezpieczna, więc nie dla mnie.
    Pozdrawiam! Pisz jeszcze zasem czy nie masz efektu jojo po odstawieniu i czy nie masz kłopotow z jelitami (dużo osób mnie przestrzega, ze to może rozleniwiać jelita, ale przecież jak będę miała zaparcie, to poprostu wypiję ispagul i po sprawie ;) )

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest właśnie tak jak mówisz. Ja nie odstawiam ispagula na zawsze. Mam go w pracy i w domu.
    Nawet paczkę w samochodzie miałem zamkniętą, na wszelki wypadek jakiegoś wyjazdu, ale kumpel ją ode mnie wypłakał :D.
    Nie przejmuję się niczym, bo wiem, że zawsze mogę go wziąć, dlatego nie boję się jojo ani minimalnie.
    Fajnie, że same rozsądne dziewczyny wchodzą na mojego bloga. Mam nadzieję, że 14 letnie kandydatki do anoreksji będą go omijały z uwagi, że za dużo tekstu :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj chcialabym już miec to za sobą i tak jak ty skupić się na utrzymaniu wagi....Ale wszystko przede mną :)
    Co do nastolatek - pewnie masz racje, nie chce im się czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Każdego dnia będziesz miała za sobą kolejny dzień nowego stylu odżywiania się, nowego stylu życia (od strony biologicznej).
    Wytrzymaj, nie jest to trudne, wręcz ŁATWE. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam.Mnie ciekawi jak jest z kawa czy napojami energetycznymi?

    OdpowiedzUsuń
  10. :D. Ja jadę na maksa burna i kawę. To dlatego, że mam mało czasu na sen i pełno roboty, nawet w domu. Nie zauważyłem żadnego wpływu na odchudzanie. Powiem więcej. Kiedyś jak siedziałem przy kompie do 1 lub 2 w nocy to się robiłem głodny i przed snem była jeszcze druga kolacja. Teraz jak wiem, że będę siedział to o 20.00 i mam luz.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wtam:) Tak czytam i czytam...Bardzo fajny blog, prowadzony przez wyluzowanego człowieka. Ja swoją walke z kilogramami zaczęłam 3 lata temu zapisując się po prostu na aerobik (2x w tyg.), jedząc mniej i nie łącząc ziemniakiów z mięsem itp.(w koncu prawie w ogóle przestałam jeść ziemniaki), aha i nie jadłam po 18h. Ciężko było przez pierwszy miesiąc, ale jak po trzech miesiącach zaczęłam słuchać komplementów, że ładna sylwetka itp., a po około 5mies stanęłam na wadze i było 5 kilo mniej to już był raj. Wtedy przyisnęłam ostrzej i na aerobik biegałam 4 razy w tyg. Bardzo dobrze się czułam. Po roku przestałam świrować z niemożnością zjedzenia ciastka o 19 i trochę przybrałam (ale raczej w psychice, niż na wadze). Teraz śmigam na aerobik codziennie (sport uzależnia :D), waga stoi w miejscu, bo niczego sobie nie żałuje (oczywiście rozsądnie, wole zjeść trzy paluszki,niż później rzucic sie na cała paczkę). A może w końcu przejde do sedna :)...od lipca biorę l-karnityne, jeZeli chodzi o suplementy, wspomagacze itp. Tyle, że podczas jej brania NALEŻY się ruszać, a większość osób komentujących idzie na łatwiznę (bez obrazy-nie każdy ma czas, pieniadze na drogie karnety i zdrowie-ja mam na przykład chory kręgosłup:/ ). W każdym bądź razie biorę i widzę efekty. Biorę tylko przed wysiłkiem fizycznym, taką forte do ssania z Olimpu. Ale chciałabym czegoś więcej, i na wzdęcia by się też coś przydało ;p (o ile to też pomaga). I może w końcu nie miałabym ochoty na moje ukochane chipsy ;p Ale boje się tego rozleniwienia jelit i picia duzej ilości płynów(nie piję dużo wody a przy blonniku trzeba duzo, ja nie lubie bo zaraz czuje sie jak balon wypelniony wodą i latam co 5min do kibelka).fajnie to brzmi, ale chciałabym poczytać o efektach jakos 5mies po odstawieniu. Nigdy nie brałam i nie piłam nic na zaparcia, bo bałam się późniejszych problemów. Swoją drogą nad l-karnityną zastanawiałam się jakiś miesiąc.
    Super blog, gratuluję Ci to pierwszy blog, który przeczytałam ;)więc musi być spoko. MAJA

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam!
    Jestem tzw "młodym cukrzykiem" tzn dopiero 2 m-ce po rozpoznaniu.Ważę bardzoooooooo duzo, ale od momentu rozpoznania cukrzycy staram sie bardzo oszczędzac, ponieważ od zrzucenia wagi zalezy moja walka z chorobą, narazie jestem na lekastwach. Przez te 2 m-ce juz schudłam 6 kg jedząc nawet więcej jak wczesniej tylko inaczej. Ale mam jeszcze wpadki słodyczowe, chociaż nie powinnam. Po konsultacji z lekarzem sprobuje Ispagulu, żeby miec komfort jedzenia a nie obżarstwa.Bardzo fajny blog i ciekawie prowadzony.....pozdrawiam
    pati

    OdpowiedzUsuń
  13. Do Maja.
    Ispagul jest całkowicie innym lekiem na zaparcia niż inne. To są ziółka, które leczą zaparcia poprawiając perystaltykę jelit, czyli jelita mają przy nich więcej roboty niż jak ich nie ma. Z lataniem do kibelka to racja, lata się częściej, ale nie co 5 min. ponieważ ispagul, żeby napęcznieć to pochłania tą wodę i ona potem jest wydalana dwójeczką ;).

    Do Pati.
    Pati Twój post jest bardzo dla mnie i myślę dla wielu osób, które kiedyś zajrzą na tego bloga ważny.
    Jeśli zdecydujesz się brać ispagul, lekarz nie stwierdzi przeciwskazań, to chciałbym cię prosić o to, żebyś na prawdę regularnie nam pisała co i jak to na Ciebie wpływa.
    Ja nie znam różnych spraw, które są ważne dla osób chorych na cukrzycę, spraw istotnych pewnie dla nich (mówię o takich parametrach, które trzeba często kontrolować).
    Jakbyś chciała się z innymi osobami mającymi cukrzycę podzielić swoimi doświadczeniami, to myślałem nawet o "przydzieleniu Ci" osobnego posta żebyś mogła pod nim zamieszczać komentarze i odpowiadać na pytania innych chorych na cukrzycę, którzy będą pod tym własnie postem te pytania wysyłali.
    Daj znać co i jak.

    Pozdrawiam i dziękuję za Wasz głos na tym blogu
    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytam, czytam i się zdecydowałam bo wygląda to dośc zdrowy sposób na odchudzanie. Zaczynam dziś. Ciekawe jakie będa efekty.
    Dodatkowo znalazłam sklep w Warszawie (hala Gwardii/Marcpol) gdzie zapłaciłam za ten specyfik 9,30!!!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  15. hm.......ja chyba tez sie skuszę...
    Mój synek ma juz 18miesiecy a ja czuje sie jak beczułka:*(mam boczki:(czego najbardziej nie nawidzę!!!!!brzuch wisi:(nie czuje sie atrakcyjna:(
    Po 1szej ciąży z córeczka szybciej jakos doszłam do siebie a wiecej przytyłam ...bo az 20kg..teraz przytyłam 8kg mimo to do dzis jestem:((pAczusiem.
    Przy dzieciach biegania mam cały dzień4latka i 18mies...ale wcale nie wpływa pozytywnie to na moja sylwetkE:(jestem załamana:(
    może to wiek mam juz 30lat.....

    OdpowiedzUsuń
  16. hm...czytam ta komentarze i wydaje mi się, że to dobry sposób na odchudzanie. Lecę do apteki.. Mam pytanie... ile razy dziennie mam to pić?

    OdpowiedzUsuń

Proszę jedynie o komentarze, które wnoszą jakąś treść, pomagają innym, którzy mają problem z nadmiarem ciałka tu i ówdzie. Posty moderuję i zastrzegam sobie prawo nie publikowania postów, które zakłócą miły ton naszej dyskusji ;)