- co jemy
- czym oddychamy
- stres
Tak więc kazała mi spacerować co najmniej 2 razy w tygodniu po lesie, nie stresować się (medytacje) oraz ustaliła i bardzo szczegółową dietę. Przed spotkaniem miałem zrobić (i zrobiłem) badanie tolerancji pokarmowej, czy coś takiego: inna Pani posadziła mnie przy maszynie wyglądającej jak stary komputer (ATARI 800ST, czy coś tych gabarytów), w jedną rękę dała mi do trzymania kawałek metalu na kablu podpięty do tej maszyny, do palca drugiej ręki przykładała mi drugą elektrodę, po czym przesuwała na liście na ekranie na kolejną pozycję i tak ciągle. Przy każdej pozycji na ekranie, jak mi przytykała tą elektrodę, to robił się zielony albo czerwony znaczek i na czerwony takie pikanie jeszcze. Dowiedziałem się po tym badaniu, że ogólnie wszystko mogę jeść, poza przetworami mlecznymi, serami i czymś tam jeszcze oraz, że brakuje mi wit. b12, kwasu foliowego i magnezu.
Dieta jest dziwna, ale da się na niej wytrzymać. Efekt po 2 tygodniach: czuje się lepiej i 3 kg w dół.
Czy mam opisać tą dietę w kolejnym poście... to taki test, czy ktoś w ogóle jeszcze czyta tego bloga, bo strasznie go zapuściłem i nie zdziwię się, jeśli nikogo już tu nie ma.
Pisz pisz, ja ciekawy jestem co dalej ;)
OdpowiedzUsuńi xo dalej?
OdpowiedzUsuń