piątek, 7 sierpnia 2009

Już prawie 66 kg, chyba nie chcę więcej, wstrzymałem kurację

reklama


Witam. Krótko napiszę co się tutaj dzieje, dla nowych czytelników.

Otórz wydaje mi się, że znalazłem sposób na kontrolowanie wagi. W 100%. Taki eliksir życia, złoty gral, ale od zbędnych kilogramów. Jest to tani lek na zaparcia, który kupuje się w aptece. Jest ziołowy, bezpieczny i działa tak, że bardzo mocno zmniejsza łaknienie. Dzięki temu nie chce się jeść i dużo łatwiej jest odżywiać się zdrowo.
Nie idźcie na łatwiznę, przeczytajcie całego bloga (z boku macie Archiwum bloga, zacznijcie od lipca). We wczesniejszych postach znajdziecie zdjęcia jak to brac, co jadłem, opinie innych użytkowników.
A tymczasem dla tych, którzy już czytają trochę nowych newsów i przemyśleń.
Dzisiaj waga wskazała prawie 66 kg!! Na początku czerwca jak zacząłem brać Ispagul było to ok. 75 kg. Mój wzrost to 172 cm. Już jest na prawdę super


reklama



Odstawiłem dzisiaj ispagul. Nie chcę już chudnąć więcej. To co mam w pełni nie zadowala.
I wiecie co. Mimo, że nie wziołem ispagula dzisiaj rano, nic, ale to nic nie zmieniło się w mojej diecie.
Wydaje mi się, że przez te 2 miesiące zdrowego żywienia mój organizm się już przestawił. Już nie jestem w stanie zjeźć tyle kalorii co kiedyś, ponieważ mam odruchy wymiotne.
Zostawiam sobie ispagul (choćby z powodu, że mam jeszcze półtorej paczki) w szufladzie na wszelki wypadek, gdybym zaczął tyć, ale na razie jest git.

Co do Tabexu, to od kilku dni palę 2 papierosy dziennie. To 10 razy mniej niż było przed kuracją, ale nie rzuciłem. Nie mam jednak pretensji do Tabexu, tylko do siebie. Nie jestem człowiekiem o silnej woli, a nawet człowiekiem o relatywnie słabej silnej woli tak więc cieszą mnie i te efekty.
Mam nadzieję, że uda mi się przestawić sobie w głowie i w końcu rzucę go świństwo. Nawet jeśli troszkę przy tym przytyję to teraz już mogę :D:D:D.

I jeszcze taka uwaga do tych, którzy testują Ispagul. Temat, który spędza mi sen z powiek. Proszę Was. Apeluję. Nie róbcie nic głupiego. Dzięki ispagulowi można nie jeść w ogóle. Ale to wyniszczy wasz organizm. Nie przesadzajcie. Nie starajcie się dobiec do celu sprintem, bo zniszczycie swoje organizmy. Bierzcie go tyle, żeby nie przekraczać maksymalnej dawki, która jest podana na opakowaniu a jednocześnie nie róbicie tak, że nic nie jecie. Ispagul należy traktować jako coś, co pomaga Wam nie jeść śmieci, rzeczy bezwartościowych dla Waszego organizmu. Dbajcie o dobrą dietę. Warzywa, mięsko, jak ktoś nie jest wegetarianinem.
Bardzo bym nie chciał przyczynić się swoim blogiem do złamania komuś zdrowia i życia. Ja przez 2 miesiące, tydzień w tydzień chudłem ale cały czas jadłem, tylko po prostu ZDROWO. Nie tylko schudłem, ale czuję się lepiej. Oczyściłem swój organimz z zalgającego w nim od lat syfu, który został mi hamburgerach, kebabach i słodyczach.
Dzisiaj idę sobie na kebab, ale już bez frytek i może nie cała porcja. Na pewno się najem i pewnie nie przytyję;)
Pojawiają się w postach pytania, ile kosztuje ispagul i gdzie go kupić.
Odpowiadam po raz kolejny. Ispagul kosztuje około 12 zł w aptece u mnie na osiedlu, w internecie jest nawet poniżej 9 zł. Paczka za tą cenę starcza na 2 tygodnie. Za te pieniądze oszczędzasz pewnie kilka razy tyle na batonach, zapiekankach itd, tak więc ja uważam, że ispagul jest za darmo.


Poniżej jest link do porównywarki cenowej aptek internetowych. Pamiętajcie jednak, że jest coś takiego jak koszt wysyłki, dlatego jak obliczyłem w internecie opłaca się kupić większą ilość, czyli zapas na nie wiadomo ile, albo, jeśli ktoś i tak już coś tam kupuje innego.

kliknij aby wyświetlić ceny ispagula w aptekach internetowych

wtorek, 4 sierpnia 2009

wiatr, pole, pies, kot, michael jackson, jest bosko

Nie wiem od czego zacząć. Wy zacznijcie od spojrzenia, kiedy to napisałem. Właśnie minęła północ. Zegarek w kompie wskazuje okrągłe 00:00. Szlafrok, woda spływa mi po nogach, ale musiałem to napisać po wieczornym prysznicu i przed pójściem spać. Musiałem, ponieważ jutro ten stan na pewno mnie opóści.
Właśnie wróciłem ze spaceru. Z szybkiego marszu połączonego z elementami biegu i mocno przeplatanego elementami z choregrafii Michaela Jacksona (rip).
Nie byłe sam. Poszedł ze mną mój pies (a właściwie ja z nim) i nasza kotka. Mieszkam na wsi, szedłem drogą pomiędzy polami, około 2 km od domu, wróciłem i znowu. Tak przez godzinę. W słuchawkach remixy hitów MJ z płyty Blood on The Dance Flore (nie ma niczego lepszego do marszu jak dla mnie). I co z tego? No po pierwsze mam wspaniałego kota, który chodzi z nami na spacery, ale to nie jest blog o wspaniałych kotach i psach. Z resztą jakbym miał pisać o moim kocie i psie, jacy są boscy, to bym się musiał z pracy zwolnić i tylko pisać i pisać.
To jest blog o tym jak schudłem dla tych, którzy też chcą schudnąć.
I co jest najważniejsze? Nie to, że poszedłem na spacer i się ruszałem intensywnie przez ponad godzinę. Nie dzięki temu schudłem, ponieważ przez ostatnie 2 miechy nie byłem ani razu na takim spacerze a psa wyprowadzam samochodem.
Najważniejsze jest to, że mnie z domu coś samo wygnało. Energia mnie rozpiera mimo całego dnia na prawdę ciężkiej i stresującej pracy (urlopy, zastępuję jeszcze 3 osoby!!!).
Dzisiaj tylko półtorej fajki (dzięki Ci o TABEX). Przez ostatnie 2 miechy z 75 na 67 kg praktycznie bez jakichkolwiek ćwiczeń, nie licząc spacerów z dziećmi, noszeniem młodszego do odbicia, noszeniem starszego ze schódów itd. Całkowita zmiana diety, tak jakoś sama z siebie. Jak otwieram lodówkę, a nie chce mi się jeść, ale wiem, że powinienem (dzięki ci o ispagul) to tak jakoś same mi te pomidorki, szyneczki drobiowe, białe serki wpadają w ręce. Jakoś mnie prestało ciągnąć do zjedzenia tabliczki czekolady. Cipsy przestały być dla mnie atrakcją. Już nawet jak o nich piszę to zbiera mi się na mdłości.
NO I CO Z TEGO, ŻE NA WSPOMAGACZACH? Może moja silna wola jest jedną ze słabszych silnych wól, ale wiecie co. Mam to w du...żym poważaniu. Nie obchodzą mnie gadki o silnym charakterze i o kontroli samego siebie, bez pomocy z apteki.
OK. Wojna z fajkami jeszcze trwa, chociaż czuję, że jestem bliżej niż dalej. Schudłem tak, ze kumple mówią, żebym już nie chódł, ale ja nie zamierzam się głodzić. Jem to co widać na zjęciach w innych postach. Dzisiaj w pracy były też lody w domu kawka z bitą śmietaną w sprayu i rurki orzechowe. Dzięki ispagulowi czuję, że jem tak jak zawsze powinienem był jeść. Sam ispagul to właściwie też 100% natura i do tego jem go mało, więc jak dla mnie jest gites. Wiem, że to kontroluję i nie stanę się anorektykiem. Pewnie już więcej nie schudnę i nie chcę.
Ale ta energia. To jest boskie i niesamowite.
Większość ludzi rusza się, zmusza się do wysiłku fizycznego, bo chce schudnąć. Ja najpierw schudłem a teraz mój organizm sam domaga się wysiłku fizycznego.
Nawet wysnułem taką teorię, że przecież ludzkość istnieje ileś tam milionów lat, ewolucja itd itp. Co by jednak nie mówić, dopiero od kilkudziesięciu lat się najadamy. Dopiero od 20 lat mamy pełne markety. Dopiero od II wojny jeździmy samochodami, mamy tv, nie musimy pracować fizycznie, żeby mieć pożywienia pod dostatkiem. W tak krótkim czasie organiz nie mógł sie przestawić z gospodarki niedoborów (jedz jak jest bo nie wiadomo, kiedy znowu zabijemy mamuta) do nowych warunków. Tak więc to nie nasza wina, że jesteśmy grubi, bo jesteśmy zaprogramowani do tego, żeby takimi być. Jedzenie mało (a właściwie nie jedzenie za dużo) jest obecnie odstępstwem od normy, ponieważ nasz organizm ciągle nie może uwierzyć w to, że jutro w lodówce też będzie jedzenie. Do tego pojawiła się cała masa produktów przetworzonych, słodycze, coś, na co nie mieliśmy szans się ewolucyjnie przygotować. KFC!!! (kocham KFC, ale już tak jakoś coraz mnie, coś mi tam tłusto jest).
A co drugiej strony. Media, tv, prasa kolorowa i kult szczupłości. Szczupłe ok, grubaski do domu i nie wychodzić (to oczywiście tylko kwesita osobowści danej osoby, parz Mann, Welman, Durczok old school).
Tak więc ewolucja nie zdążyła bo nie miała szans przygotować nas na nowy styl życia i każe nam jeść. Goplana, Wedel, Mars, Lays, KFC chcą naszej kasy i każą nam jeść. Media każą nam być szczupłymi. I potem ludzie są nieszczęśliwi.
No i ten ispagulek, takie niepozorne coś, lek na przeczyszczenie niby (mnie nie przeczyszcza, to jest lek ziołowy, nie chemiczny nie działa ostro, przeczyszcza w sensie, że nie jesz syfu) to chyba nie grzech. Jest tani jak barszcz (a nawet ujemnie drogi, bo nie wydajesz na śmieci, które potem zjadasz i i tak ja przynajmniej jestem na kasie do przodu), 100% procent natura, tak więc o co come on? :D
Pozdrawiam wszystkich. Wyluzujcie. Nie katujcie się. Wszystko przyjdzie samo w swoim czasie. Bez stresu i tak wszyscy spotykamy się na imprezie u Piotrka. Świętego Piotrka.

PS
A co do tej TV to wierzcie, albo nie, ale my z żonką to mamy tv tylko żeby bajki małemu puszczać na dvd.

reklama

 


ispagul z sokiem jabłkowym, TABEX c.d.

Witam wszystkich.
Na początku fajna wiadomość dla tych co biorą (nie mówię teraz o ustawie o przedziwdziałaniu .... ;)) i się wzdrygują. Chodzi o ispagul oczywiście. Po pierwsze (piszę to, bo dostajemy komentarze o zaparzaniu!!!) ispagula się nie zaparza. Ja polecałem pić go z wodą i tak go piję, ale kolega z pracy dzisiaj mi powiedział, że zalewa go sokiem jabłkowym, wypija szybko i smakuje to jak sok z miąszem. Hmmm. Ja już się przyzwyczaiłem do wody, nie mam żadnych problemów a sok to jednak cukier, któremu mówię zdecydowane NIE (nie licząc rożków czekoladowych, rurek z nadzieniem orzechowym i kilku innych słabostek:D ).
Mimo, że sam już dawno odstawiłem soki w kartonikach to polecam sposób z sokiem do wypróbowania, ponieważ brzmi to sensownie. Liczę na kometarze tych, co spróbowali. Zawsze lepiej z sokiem niż w ogóle nic nie robić.

reklama


Temat drugi, dla palaczy. TABEX. Jak wiecie pisałem już, że zaczynam to brać i rzucam z tym palenie. Mogę sobie na to pozwolić, ponieważ ważę już 67 kg i nawet jak przytyję, to biorąc pod uwage, że 2 miechy temu było 75 kg to co mi tam.

No i jak... Hmm. No dobra. Jeszcze palę. Ale na prawdę niebo do ziemi. Palę 2 papierosy dziennie. Nawet jak palę to mi nie smakują, ale... ci co palą to wiedza, jak to trzyma. Dzisiaj nie zapaliłem żadnego, choć przed chwilą "mój pokój" w robocie miał wyjście na ćmika. Wytrzymałem !!!, ale nie wiem, czy wytrzymam kolejne wyjście, bo już chce mi się palić.

W każdym razie uważam, że jak ktoś chce rzucić to TABEX mu na pewno pomoże i polecam ten środek. Ja liczę, że mi się uda.

Drugi ważny aspekt to przytycie przy rzucaniu. TABEX sam w sobie sprawia, że nie odczuwa się tak bardzo głodu nikotynowego, tak więc nie ma potrzeby zaspokajania go jedzeniem. No ale coś tam jest. Ja teraz biorę sobie rurki waflowe TOGO (czy jakoś tak). Nie 2 paczki dziennie, tylko w chwili dużej słabości 2-3 sztuki. Są dosyć lekkie, od razu robi się słodko w ustach no i można je sobie potrzymac w buzi jak fajeczkę. Cały czas oczywiście Ispagul. Mimo tego czuję, że zaczął się lekki ping pong, ale udaje mi się utrzymywać wagę 67-68 kg. Jak jednego dnia przegnę (w sobotę grill z przyjaciółmi, pojechałem po bandzie, piwo, karkówka) to w niedzielę więcej ispagula i same warzywka (czyt. pomidorek i biały serek) i już jest OK.
Generalnie pomaga mi sama świadomość tego, że jak bedę chciał, to cały dzień mogę nic nie jeść, bo mam ispagul. Nie robię tego, bo to ekstremalne podejście, czyli idiotyczne wg. mnie, ale tak samo idiotyczne jest strzelanie do ludzi na ulicy, co nie oznacza, że rewolwer w kieszeni nie daje poczucia bezpieczeństwa (hmm, dziwne porównanie).

I kolejne pozytywne wieści. Coraz więcej osób pisze. To rewelacyjnie. To mnie nakręca do pisania tego bloga dalej. Daje mi trudne wręcz do opisania uczucie, że mój głos jest słyszalny i pozytywnie wpływa na życie innych. Taki przefajny rodzaj satysfakcji, który odbieram na maksa pozytywnie. Zachęcam więc Was, piszcie, o tym jak wam idzie, jakie macie odczucia, jak Wam to pomogło, lub jak Wam to nie pomogło. Wyrzućcie swoje emocje i żale (jest opcja wpisu anonimowego :D), bo po to jest to miejsce. Ten blog to miejsce, gdzie każdy, kto czuje dyskomfort psychiczny lub fizyczny związany z nadmiarem kilogramów, ma mieć możliwość zmniejszenia tego dyskomfortu.

Nowych czytelników odsyłam do innych postów, z których się dowiecie, że podchodzimy do sprawy na ludzie, nie robimy z tego krucjaty ani religii, ale nie olewamy też problemu, bo to jednak problem jest, czasami spory.

Wasze wpisy tak samo jak moje tutaj pomogą innym. Nawet jeśli macie w głowie ciemne myśli to jeśli napiszecie je tutaj, to ktoś je przeczyt, może ktoś, kto ma podobne Wam odpowie i razem dojdziecie do wniosku, że nie taki diabeł straszny.

No a na koniec się pochwalę. Ispagul rzucił mi się na głowę ;), a dokładnie na twarz. Doszedłem już do takiego etapu chudnięcia, że nie tylko spodnie mi pokazują, że jest bardzo znacząca poprawa, ale widać to po mojej twarzy. Głowa oddaliła się od ramion o jakieś 3 cm. Zarysowała się rzuchwa. Jak coś mówię, biorę oddech, cokolwiek, to widać to w "mimice" mojej szyi. :D :D :D. Rewelka.

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

suplement do tego, czy to jest bezpieczne

Siedzę sobie w pracy i... na chwilę rzuciłem okiem na ONET a tutaj tytuł: "Ministerstwo Zdrowia przygotowuje kryteria dopuszczania do sprzedaży suplementów diety. To rynek wart 2 mld zł rocznie."

Artykuł potwierdza to co pisałem wcześniej, że lepiej brać lek, który ma przeprowadzone badania i wiadmo, jak że nie szkodzi i można go brać przewlekle. Jest to lepsze niż suplementy diety - czyli to wszystko co jest na necie, bo suplementy diety nie wymagają pozwolenia, czyli tak na prawdę nie wiesz co bierzesz.
Poczytajcie sobie.

reklama